3.24.2012

SIEDEM .


- Gdyby to było porwanie, zapakowałbym cię do wora. I mimo że chciałbym porwać cię tak na koniec świata, jak najdalej od każdego faceta, który mógłby mi cię zabrać, to nie mogę, za głośno krzyczysz i nawet z zaklejonymi ustami ktoś by cie usłyszał.
Jeżdziliśmy w milczeniu. Zatrzymał auto. Rozejrzałam się. Byliśmy w jakiejś wiosce, słoce już zachodziło.
- Pójdziemy na spacer. Opowiedz mi coś o sobie, Mysterious Annabelle.
- Cóż. Przyjechałam z Polski studiować fotografię. Jestem młodsza od reszty studentów, za dwa tygodnie kończę 17 lat. Lubię psy, wiosnę. Nie cierpię marchewekk i kalafioru.
- No, teraz to Lou cię totalnie znienawidzi..- Zaczął się ze mnie śmiać.
- A ja urodziłem się w Cheshire, mam 18 lat. Lubię koty i kukurydzę. -kontynuował-Mam 4 sutki, kota i siostrę. Poznałem na lotnisku jakąś świetną dziewczynę, która mi się podoba. Ona ciągle krzyczy. Lubię jej nerwowość i mimo że znam ją dopiero 3 dni, wiem, że jej nie zapomnę, chodźby odeszła w tej chwili i nigdy nie wróciła.
Spojrzał na mnie. Dopiero teraz zobaczyłam, jak piękne są jego ślepia..
- Niestety nie wiem, co czuje do mnie ta dziewczyna.
- Ja.. - Nie zdążyłam nic powiedzieć. Już, już miał mnie pocałować. Już wiedziałam, co powiem. "Jak śmie mnie całować. Jak śmie przerywać. Jak śmie kraść mój telefon, włamywać się do pokoju i mnie porywać. Jak śmie pozwalać, bym się w nim powoli zakochiwała." Już.. ale nie. Zatrzymał się na sekundę, spojrzał w moje oczy. Chyba ujrzał w nich strach, po czym jakby rozmyślił się i pocałował mnie tylko w policzek. Był to najdelikatniejszy, najspodszy, najpiękniejszy, najcudowniejszy buziak na świecie. Jakbym była z porcelany, jakby bał się, że jakimkolwiek dotykiem mnie skruszy, ale jakby musiał okazać mi czułość. Zrobiło mi sie ciepło.Rozpływam się. Zaraz stanę się kałużą. Harry, serio chcesz zbierać mnie kubkiem, zanim rozkochana wsiąknę w ziemię? OK.
Przeszedł mnie dreszcz. Chłopak zauważył to i podał mi swoją kangurkę ( rodzaj bluzy nierozpinanej z jedną kieszenią na środku ). Włożyłam ją. Tak pięknie pachniała.. Loczek pociągnął mnie lekko za rękę, dając do zrozumienia, że idziemy dalej. Rozmawialiśmy. Rozmawialiśmy o wszystkim, o czym się da. Bardzo rozbawiło go, gdy opowiedziałam mu, jak to pociągnął mnie pies, gdzy byłam mała, i ciągnął mnie tak spory kawałek po chodniku jak na filmach, po czym miałam całe poździerane nogi, że kiedyś spadłam z huśtawki na beton, totalnie ździerając sobie brodę, że spadłam dwa razy ze ślisgawki, tyłem, na głowę, znów na beton oraz że żałowałam, że nie jestem chłopcem i moje imię nie zaczyna się na "A", bo chciałam wstąpić do Akademii Pana Kleksa. Najbardziej chyba rozbawiło go to, że wierzyłam, że Piotruś Pan istnieje i pisałam do niego listy, na które w jego imieniu odpisywała moja mama. Poznawaliśmy się. Był taki słodki. Dużo mówił, a z każdym jego słowem rosło mi serce i kochałam go coraz bardziej.
Co ? Serce? Tak? Nie mieścisz się już we mnie? Możesz wypchnąć płuca, i tak zbyt często mi przy nim dech zapiera. Załatwione? OK.
W pewnym momencie Harry odszedł, jednak zauważyłam to dopiero, gdy głośno tupiąc przybiegł, klęknął przede mną i wyciągnął rękę. Chciał zachować powagę, ale jeszcze podśmiewywał się, że nie zauważyłam, kiedy poszedł i mówiłam sama do siebie.
- Przyjmijże, o pani, to jabłko, na znak przeprosin za moje wcześniejsze naganne zachowanie. - powiedział, po czym dumny podał mi czerwone jabłuszko. Rozbawiona wzięłam owoc do ręki, zaczęłam go jeść i ruszyliśmy dalej. Nagle coś mu odbiło.
- Zaraz zaraz, to ty prezent zjadasz?! Taki ładny ci dałem! I jeszcze się nie podzieliłaś! Chodź tu! - krzyknął, po czym zaczął mnie gonić. Po jakimś czasie biegania między jabłoniami wyrzuciłam owoc. Widział to, lecz dalej mnie gonił. Schowałam się za drzewem. Wyjrzałam, nie było go nigdzie widać. Już chciałam biec dalej, gdy Harry złapał mnie tryumfalnie od tyłu i krzyknął "MAM CIĘ!". Odwróził mnie ku sobie. Był z siebie taki dumny. Zaczęłam się śmiać, on natomiast dziwnie się we mnie wpatrywał.
- Jesteś cudowna. Serio, naprawdę cię lubię. - powiedział, po czym po raz kolejny złożył delikatny pocałunek na moim policzku.
***

Odprowadził mnie do akademika. Pomachałam mu na pożegnanie. Kiedy weszłam do swojego pokoju ujrzałam Dellie i Jace'a grających w karty. Na dźwięk trzaskających drzwi podnieśli wzrok. Oboje mieli takie samo wściekłe spojrzenie.
- Oh, przyszła królewna, która nie raczy informować, że wieje z uniwerku.- mruknął Jace.
- O kim mówisz? Oh, przeciąg drzwiami trzasnął, trzeba zamnknąć okna. - odparła Delilah, po czym wskazała na pozamykane okna i drzwi od balkonu.
Wzruszyłam ramionami, wzięłam ręcznik i pidżamę i poszłam do łazienki. Pod prysznicem postanowaiłam wreszcie pomyśleć o całym dzisiejszym dniu. To po kolei:
1. spotkałam Poszkodowanego, okazało się, że jest megagwiazdą o której istnieniu nie miałam ( i wciąż nie mam) pojęcia. KURCZĘ, TRZEBA OBCZAIĆ JEGO PIOSENKI/FILMY/COKOLWIEK'INNEGO?? . Byłam u niego na chacie, gonił nas jego świrus/chłopak/współlokator, który połamał stół i mnie nie cierpi bo nie jem marchewek i "zabieram" mu Harrego.
2. Poznałam nowych ludzi, m.in. suczowatą Ninę która jest jakimśtam DIRECTIONATOREM, świetną Doniyah, no i okazało sie że Jace z nami studiuje. Oh, jeszcze woźny, który śmiał się, gdy Harry wynosił mnie do swojego auta. Na jego plakietce było napisane JOE. A więc, JOE, strzeż się.
3. Poszłam z Harrym na spotkanie. Ah, nie, chwila. Raczej zostałam na nie porwana. Doszłam do wniosku, że jego bluza pięknie pachnie. EJ, CHWILA! NIE ODDAŁAM JEJ! CHOLERKA.. Chłopak pocałował mnie w policzek dwa razy, powiedział, że mnie serio lubi. No tak. Mogę pocałować Jace'a w policzek i powiedzieć, że go serio lubię, tak samo jak kubek, dyrektorkę, Dellie, telefon, komputer, a nawet woźnego JOE. A właśnie, kolejne pytanie. DLACZEGO HARRY ANI SŁOWEM NE WSPOMNIAŁ, ŻE JEST JAKĄŚ GWIAZDĄ? Nic już nie czaję. Jedyne, co wiem, to że ten chłopak chyba porwał mi serce. Tylko po co? Jeśli jego serce mu szwankuje, to mu swoje oddam po dobroci, tak samo, jak oddałabym mu oczy, uszy, ręce, nogi.. Nawet cycki, ale wole się nie domyślać, po co by mu były..
Po skończonym prysznicu przebrałam się w pidżamę i wyszłam z łazienki. W pokoju było ciemno. Po omacku weszłam na górę swojego piętrowego łóżka. Ledwo siadłam, gdy nagle dwie czarne postaci wyskoczyły spod mojej kołdry, krzycząc "BUUUUUUUU!". Zachwiałam się i spadłam.

***

AU. Co jest? Dlaczego Delilah i Jace patrzą się na mnie takim przerażonym wzro.. AU. ..kiem ? Co mówisz, Di? AU. Oh, znów nie dosłyszałam. AU. We łbie mi się kręci. AU. Wszystko mnie boli, zwłaszcza ręka. Lecą mi łzy. AU. Moja ręka, cholera jasna jak boliiiiii!!! Tabletki, ludzie, a nie się tak gapicie!!!
- Anne, powiedz coś!
- AU.
- Może być.  Jak się czujesz?
- AU.
- No tak. Jedziemy do szpitala.




1. chiałabym BARDZO PODZIĘKOWAĆ za 155 odwiedzin. Jak dla mnie to serio wiele! 
2.  PO RAZ KOLEJNY PROSZĘ O DODAWANIE KOMENTARZY, TO SERIO MOTYWUJE! xx 
3. Zostawiajcie linki do swoich ulubionych blogów, jak i też do waszych własnych, z chęcią zajrzę:)
4. FOLLOW ME ON TWITTER @Dagaa_
5. Po raz kolejny polecam czyiś blog . Tym razem padło na http://whydidmushroomgotoparty.blogspot.com/ . Jednak wcale nie pozdrawiam autorki, bo za rzadko dodaje posty! HAHA masz za swoje debilku mój :)

2 komentarze:

  1. Super,super,super,,,,,,
    Mogę czytać twojego bloga cały czas.
    Też prowadzę bloga ale jakoś mam małą czytalnosć.
    Zapraszam do mnie na
    http://najaranaszczesciem-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. daj następny ;pp
    awwwwwwww ;**

    OdpowiedzUsuń

ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA. Poświęcisz góra pół minutki, a mnie bardzo to ucieszy :D
Z góry dziękuję za każdy komentarz! :)