4.30.2012

DWANAŚCIE .

Kochani, przepraszam, że taki krótki, ale MUSIAŁAM tu skończyć.
Miłej majówki i mam nadzieję, że się Wam spodoba :)



Impreza jest świetna. Jemy, pijemy, śmiejemy się i wygłupiamy. Pojawił się nawet alkohol. Oczywiście pamiętając moją ostatnią przygodę z trunkami, unikałam go jak ognia, czego nie można było powiedzieć o Delilah. Przyjaciółka najwyraźniej polubiła smak wódki, bo nie mogła rozstać się ze swoim kieliszkiem.
Przez całą zabawę Hazza siedział koło mnie, łapał mnie za rękę, raz po raz zapodawał mi buziaka w policzek. Party dobiegało końca.
- My się już chyba zwijamy, co, kochanie?- Donyia spytała Jace'a.
- Co!? Jak macie zamiar wrócić, co? Ty nie masz prawka, a polski blondasek jest ostro najebany! Nigdzie nie jedziesz, śpisz tutaj! Przygotuję wam OSOBNE pokoje. - denerwował się Zayn.
- Ej, wyluzuj! Nie jestem tak pierdolnięty by jechać po kielichu, weźmiemy taksówkę. - bronił się Jace.
- Właśnie. A jutro wpadniemy do Was ok. 15, zrobię Wam obiad, bo chyba tylko ja i Anne nie piłyśmy. Wtedy zabierzemy auto.- dodała Don, po czym razem z Jacem porzegnali się ze wszystkimi i wyszli.
Lou spojrzał na zegarek.
-Ej, może faktycznie czas kłaść się spać, bo nawet na tą 15 nie wstaniemy, a wiecie, jak Donyia zajebiście gotuje.- zauważył Lou, po czym poszedł na górę.
- Dobranoc dzieci!- krzyknął Liam i też poszedł do swojego pokoju. Za nim podążyli też Zayn, Dellie i Hazza. Lokers jednak zatrzymał się na schodach i powiedział do mnie:
- Idziesz do mnie? Mam megawygodne dwuosobowe łóżko!- wyszczerzył się zawadiacko.
- Okej, tylko naleję nam soku i idę. Ty w tym czasie ogarnij tam, bo pewnie jak będę szła to zabiję się o ten syf!- zaśmiałam się. Chłopak zadowolony poszedł na górę, a ja udałam się do kuchni, biorąc karton soku. Zgłodniałam, postanowiłam więc zrobić sobie kanapki. W chuj z dietą, "nie jeść na noc", żryć mi się chce! Usiadłam na fotelu i już chciałam wsadzić sobie chleb do buzi, gdy odezwało się coś z kanapy. Nialler, przykryty kocem, mruknął do mnie:
-Wyjdź.
Przestraszyłam się cholernie, wcześniej go nie zauważyłam. Upuściłam talerz, który się stłókł.
-Znowu syfisz, ciamarajdo.
Wkurzyłam się. Nie jestem za robieniem awantur, wiec usiadłam na brzegu kanapy i spytałam blondyna:
- Czemu taki jesteś?
-Spierdalaj.
-Niall!
-Nie zachowuj się, jakbyś nie wiedziała. Już ci powiedziałem po imprezie. Zraniłaś mnie. Teraz ci się odpłacam.
-Ale..
-Nie ma żadnego pierdolonego "ale". Kochałem cię, a ty tak bezczelnie wyjechałaś, nie porzegnałaś się, a potem widziałem, jak na fejsie Pieter do ciebie pisał, że tęsknił, że cię kocha, że nigdy nie pozwoli wyjechać, ale że cieszy się, że przez cały czas utrzymywaliście kontakt. I milion serduszek. I myslisz, że jak byliśmy razem, przez 6 kalse, i potem 1 i 2 gimnazjum, to nie przeglądałem twojego telefonu? Dawałaś mi go, pamiętasz, bo miałaś takie fajne gry. Raz, kiedy ty jeszcze chodziłaś na gimnastykę, a ja siedziałem i patrzyłem, jak zajebiście się ruszasz, dostałaś SMSa. Pomyślałem "a co tam, pewnie jej mama znów pyta, czy trening się przedłuży." Mimo, że wiedziała, że on nigdy się nie przedłuża. Wiedziała, że chodzisz do mnie. Ale lubiła mnie, więc udawała, że nie wie. I wiesz, otworzyłem tego SMSa. Nie pisała do ciebie mama. Autorem megadługiej wiadomości był  "PIOTRUŚ<3". Pamiętam, co było w tym SMSie. 
"Jak u ciebie, kochana? Ja właśnie przygotowuję prezenty na święta, kolejne, na których cię nie będzie. :( Mam nadzieję, że kolejna zawieszka do bransoletki dojdzie na czas. Obiecujesz, że znów pogadamy na skype? Wiem,że w wigilię jest u ciebie ten kolega, Niall, więc może 25.12? Kocham i tesknie!"
Okłamywałaś mnie. Nie dość, że miałaś chłopaka, tam, w Polsce, to jeszcze tak mnie oszukałaś. A ta bransoletka, wiesz, pytałem cię kiedyś o nią. Przy każdej ważnej okazji, urodzinach, świętach, przychodziła kolejna zawieszka. Mówiłaś, że to od babci. Podejrzewałam, że nie wybierałaby ci nic tak ślicznego. Wiesz, jak to cholernie bolało? Ale nic ci nie powiedziałem. Co jakiś czas czytałem te SMSy od niego, miałem nadzieję, że w końcu się z nim rozstaniesz, powiesz mu o nas, albo chociaż powiesz mi o nim. Ale nie. Po miesiącu ty wyjechałaś. Powiedziałaś, że babcia choruje. Gówno prawda. Wróciłaś dla niego.
-Niall..
-Nie tłumacz się. Powiedz mi tylko, czy ty mnie kiedykolwiek kochałaś? Odpowiedz szczerze, niczego już nie zmienisz. Powiedz. Kochałaś, choć przez chwilę?
- Niall, ja..- spojrzałam blodnynowi w oczy. Wydawały się być puste, wyprane z jakichkolwiek emocji, jednak znałam go zbyt długo, by pójść na tę ściemę. Dojrzałam w tych pięknych, błękitnych paczadełkach jedną, niewielką iskierkę nadziei. "Koniec"-powiedziałam sobie. "Dość kłamania. Czas powiedzieć mu prawdę." Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. A za nią następna i kolejna..
- Niall, to trudne, ale.. Niall, ja cię nie kochałam.

2 komentarze:

  1. Opooooooooooooooohh jak możesz. Byłaby z nich taka fajna para.:3 A może:'ja Cię kocham'.xd
    Lp

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak możesz?! WY-CHO-DZĘ biedny nandosek, płakać mi się chcę przez ciebie! xx

    OdpowiedzUsuń

ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA. Poświęcisz góra pół minutki, a mnie bardzo to ucieszy :D
Z góry dziękuję za każdy komentarz! :)