4.24.2012

JEDENAŚCIE .

BADUMTSSSSSSS! Jedenaście napisane. 
Chcę tylko życzyć szczęścia wszystkim, którzy piszą testy we wtorek, środę i czwartek. 
GOOD LUCK! ♣
Mam nadzieję, że dopisze Wam 'Irlandzkie Szczęście'





" ESEMEEEEEEES!!!!!!! "
Co? Jak? Którędy?
Przecież nie brałam ze sobą telefonu do celi.
Podniosłam się na obolałych łokciach. Lekko oślepiło mnie światło słoneczne, wpadające zza błękitnych zasłon. Uśmechnęłam się sama do siebie. "Jak miło"- pomyśłam.
Ale chwila. Co robią zasłony kupione przez Delilah w więzieniu?! Otworzyłam szerzej oczy, "zakrywając słońce" dłonią i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Mój pokój. Mój i Dellie. W akademiku. Ale jak? Ale co? Czyżby ktoś wpłacił kaucję i wyniósł mnie, kiedy smacznie spałam? A może to sen? Albo spałam przez 100 lat, jak ta dziewczyna z bajki, a w tym czasie skończył mi się wyrok i odesłali mnie tutaj? TAK. To byłoby całkiem prawdopodobne..
"ESEMEEEEEES!!!!"- po raz kolejny usłyszałam stłumiony krzyk. Wyciągnęłam spod puchowej, jeszcze ciepłej poduszki mój różowy iPhone.
Od: +44156987253
Treść wiadomości: Dzieńdobry księżniczko! Ptaszki już świecą i słonko śpiewa.. Czy jakoś tak. Co u Ciebie? Harry.


TAK. TERAZ TO Z PEWNOŚCIĄ RZECZYWISTOŚĆ.
A więc jednak śniłam o Niallu. Szkoda, że był to koszmar.


Zadzwoniłam do Harrego.
Piiiiiiiiiiiiiiiiiip. Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiip. Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiip. Piiiiiiiiiiiii.. 
-HALO?
- No, hej. OBUDZIŁEŚ MNIE PSYCHOLU, ZA CO CI SIĘ SROGO ODPŁACĘ!
- Przepraszam, tylko proszę, nie mścij się! Nie przeżyję tego!- zaczął się bezczelnie śmiać.- Słuchaj, sprawa jest taka. Przyjdźcie do nas dziś wieczorem, znaczy ty, Laila, Jace i Donyia, tak koło ósmej. wybierzemy się na obchód. Ale będzie super! Możecie wziąć pidżamy, bo wrócimy późno.
- Co ? Jaki obchód? Tak czy owak, nie możemy się spotkać.
- Czemu?
- Nie wiem, czy pamiętasz, ale cała nasza czwórka się uczy! Po to tu przyjechaliśmy! Ja- żeby studiować fotografię, Delilah- medycynę, a Jace i Donyiah- prawo. Dziś jest niedziela. Nie wyśpimy się do szkoły!
Nagle ktoś wyrwał mi telefon. To Dellie. Najwyraźniej stała od jakiegoś czasu i podsłuchiwała moją rozmowę, bo była totalnie zaznajomiona w temacie.
- Harreh? Tu Laila.  Będziemy. Gdzieś około czwartej. Tak, tak, gotowe. Jak tam chcesz.. Filmy? A nie będziemy się bać? Haha, no dobra. To my załatwimy masę popcornu i żelki. Co? Jakie marchewki? Ok, wstąpię do warzywniaka. Myślę, że Jace i Donyia wezmą picie. Dobra, powiem o soku z marchewek. Powiedz Niallowi, żeby nie darł ryja, bo nie wstąpimy do Nandos. Dobra, czekaj.. AŁ! Annabelle, zostaw telefon! AŁ! Harreh, złotko, kończę, bo właśnie mnie atakują. Ok, to pa. Tak, przekażę, na pewno. Paaaaaa!
Rozłączyła się i oddała mi telefon.
- Oszalałaś? Przecież szkoła..
- Dziś Halloween! WOLNE! A jutro jakiśtam apel i wykład dla chętnych. Nie, nie patrz tak na mnie. Nie jesteś chętna. Chodź, trzeba powiedzieć Jace'owi i Donyia.


--


Weszłyśmy do pokoju Jace'a bez pukania. Ujrzałyśmy, jak czule przytula Donyia. Jednak na dźwięk otwieranych drzwi para natychmiast od siebie odskoczyła.
-Hahahahhahahahahahhaha.- wybuchnęła śmiechem Dellie.
-Z czego ryjesz?- spytał wkurzony Jace.
- Z ciebie, przydupasie, haha. Zawsze jak się ciebie na złym uczynku złapie, to buraka spalasz, ot co!
-Jak cię dorwę, to nogi z dupy powyrywam!- wykrzyknął, po czym zaczął gonić przyjaciółkę.
-SPOKÓJ!- wydarła się Donyia. - O tym pogadamy potem. Co chcecie?
- Jest impreza! - krzyknęła Dellie. - U pięciu chłopaków, podobno zajebistych, oficjalnie znanych jako One Direction, prywatnie jednak, jako Fantastic Five lub Piątka Zajebistych.
-Halloweenowe pidżama party, wiem, kochany braciszek Zayn mi pisał. Super, nie?
- Ale nawet strojów nie mamy, a w wypożyczalniach na bank pozostawały już tylko zapleśniałe gacie supermena, przepocona maska spidermana i popruty pas batmana. Nie chcę być Superspiderobatmanem!- przejęłam się.
- Anne , zawsze możesz owinąć się papierem kiblowym! - wykrzyknął zadowolony Jace.
- A ty, maszkaro, nawet przebierać się nie musisz.- odparłam i wystawiłam mu język.
-Ja pierdole, gorzej, niż przedszkole. Myślałam, że odpocznę od tego, ale nie! Jak nie piątka debili, to trójka psychopatów! Świetnie! Już wiem, czemu się tak z chłopcami dogadujecie, identyczny poziom inteligencjii!
-Jaki?- spytał Jace, udając minę zbitego psa.
- ZERO? - spytała Dellie.
- Nie kurwa, minus sto osiemdziesiąt pięć i pół! Koniec tego, do roboty, musimy być tam na 15:30!
Po dwuch godzinach pindrzenia byliśmy gotowi. Plus pół godziny na krzątanie, pół na jedzenie, pół na spakowanie piżam, szczoteczek itepe, kolejne pół na ostatnie poprawki makijażu i drogę. Jesteśmy punktualnie.
-OTWORZĘ!- usłyszelismy krzyk zza drzwi. Po pięciu minutach (dopiero!) otworzył nam Lou.
-Co tak długo?
-Wiecie, miziałem się właśnie z Hazzą, ale przeszkodziliście więc postanowiłem otworzyć. Tyle, że przechodząc przez kuchnię, zobaczyłem JĄ! Piękna, smukła, ah! Miała na imię Elizabeth..
-Miała?
-Umarła.Ale jest szczęścliwa, jestem pewien.
- Nic nie kapuję. Jest w niebie?- spytałam.
-Nie, głupolku.- Louis poczochrał mi włosy. Delilah, która mnie czesała, posłała mu mordercze spojrzenie. - W moim żołądeczku!
- Lou, znów nazywasz marchewki?- zagadnęła Lou'iego Donyia, po czym wszyscy weszliśmy. W salonie siedzieli już Harry, Liam i Zayn.
Lokers - z szarymi, szpiczastymi uszami, wielką kropą na nosie, kilku krechach na polikach i paskiem od szlafroka w dupie zapewne udawał kota.
Liam przebrany był za supermana, a Zayn za lekarza. Natomiast biegający naokoło Lou- uwaga uwaga tu was na milion procent zaskoczę - za marchew. 
-Wyglądacie super!- krzyknęłam, oglądając jeszcze raz stroje chłopaków.
- Wy też, serio, wow.- odpowiedzieli. Tym razem nie były to przesadne komplementy "z grzeczności".
Dellie- ubrana w szpilki, czarne rajstopy, krótkie, ciemne szorty, czarną, obcisłą bluzkę na ramiączkach i czarnym paskiem od szlafroku w dupie robiła za Kobietę Kot.
Doinyia i Jace mieli na sobie takie same fioletowe peleryny i trzymali badyle w ręku. Harry i Hermiona.
Natomiast ja byłam wampirzycą. Miałam krótką, czarną sukienkę, czerwone kabaretki (rodzaj rajstop) i czarne, wysokie szpilki. Na zęby wsadziłam sztuczne kły, a usta pomalowałam krwistoczerwoną szminką.
Hazza podbiegł do mnie.
-Taaaaaaaakiej wampirzycy to nawet dałbym się ugryźć! - powiedział, charakterystycznie ruszając brwiami.
-Powróć na jawę, Styles!- odparłam, śmiejąc się.
-Idziemy?
-A gdzie Nialler?- spytała Donyia.
-Dołączy do nas potem, jest u kuzynki.- powiedział Lou, tym razem konsumując Marię.
-Ok, to idziemy po cuksy!- krzyknął Liam, po czym zaczął wyganiać nas z domu.


Chodziliśmy tak od domu do domu dobre półtorej godziny. Cuksów wciąż przybywało, ludzie byli zachwyceni naszym wyglądem, ale niestety głodomor Hazza wyżerał odrazu wszystko, co wsadzili mu do torby. 
W pewnym momencie usłyszelśmy krzyk :"Poczekaaaaaaaaaaaaaajcie!". Wszyscy odwróciliśmy się w stronę, z której dobiegał znajomy głos. Ku nam biegł Nialler, wpierniczający wielkiego likaza-dynię. Był przebrany za.. wampira, tak, jak ja. Posłał mi zdziwione spojrzenie. Gapił się tak, aż Hazza podbiegł do niego, zaczął się płaszczyć pod jego chudymi irlandzkimi nogami i drzeć ryja:
-Niallerku mój ty, jesteś seksowniejszy niż Annabelle! Mój instynkt geja wygrał, to ciebie pożądam! To tobie dam się ugryźć! Masz, proszę! Bądźmy jak Edward i Bella, Nialler, chcę być w filmie, moja seksowna dupcio, gryź wreszcie! Przeżyję ten ból! Poboli tylko sekundkę! Potem sama rozkosz! JA to wiem! No nie bój się, kochany! Dawaj! Gryziesz? - podczas całej tej serenady Nialler gapił się to na Hazzę, to na nas, kompletnie osłupiały i rozbawiony.
-GRYŹ! - błagał Loczek. Nialler nachylił się nad chłopakiem, otwierając buzię. W tym momencie Harry stchórzył:
-Dobra, nie, nie, zostaw mnie, ja chcę żyć! To na pewno będzie bolało! Zostaw mnie, ty potworze! Lou, ratuj mnie! POMOCY, WAMPIR MNIE NAPADŁ!- krzyczał i zaczął biegać w kółko. "Farbowany wampir" wzrószył ramionami i poszedł do następnego domu. Loczek podbiegł do mnie, złapał czule za rękę, spojrzał mi w oczy, po czym bezczelnie pociągnął za Niallem, drąc się, żebym się pośpieszyła, bo zgarną nam wszytskie cuksy.
Chłopcy, widząc nasze połączone dłonie, posyłali nam ciepłe uśmiechy. Lou odważył się nawet na charakterystyczny ruch brwiami i lekkiego kuksańca w bok Harrego. Natomiast Irlandzka cześć zespołu jedynie się skrzywiła i dalej udawała, że niczego nie widzi.
Szwędaliśmy się tak jakiś czas, aż dotarliśmy do pomarańczowego domku z białymi, koronkowymi firankami w każdym oknie. Drzwi otworzyła nam niska staruszka z wielkimi okularami na nosie . Zmierzyła nas wzrokiem, po czym powiedziała z uśmiechem:
- Oooh, jaka śliczna młodzież! Dwaj czarodzieje, i jeszcze się za rączkę trzymają, o proszę, jeszcze doktór, o właśnie, muszę iść do doktora bo mi ostatnio w biodrze skrzypi.. I jeszcze kotek, i pani kocica, i wampiry.. Ale zaraz, dlaczego wampiry nie są razem?! Krwiopijcy powinni trzymać się razem! No już, proszę złapać się za rączki, bo cukierków nie będzie!
W tym momencie spojrzenia moje i Nialla spotkały się.
Harry ścisnął moją rękę i szepnął "idź".
Spojrzałam a niego pytająco. "No idź, serio, chcę te cukierki" - powiedział, po czym lekko popchnął mnie w stronę blondyna.
-Wspaniaaaale, no, dziecino, a teraz ucałuj chłopaczka w policzek, a UcałUUJ. Aparat, gdzie mój aparat? Oh, jest. No już, chyba, że cukierków nie chcecie.
Niall lekko skinął głową, jednak ani razu nie zaszczycił mnie spojrzeniem. Wpatrywał się gdzieś w dal, kiedy ja, z cholernie mocno bijącym sercem, składałam ja nego miękkim policzku delikatny pocałunek.
Starsza kobieta obdarowała nas ogromną ilością słodyczy.
Kolejny punkt do listy zadań:
 *umówić całą bandę do dentysty. I lekaża od bólów brzucha. * 
Dopiero kiedy odeszliśmy od pomarańczowego domu zerknęłam na Harrego. Miał zaciętą minę, a w jego spojrzeniu, które posyłał plecom niczego nieświadomego Nialla, kryły się strzały. Natomiast kiedy Lokers pochwycił mój wzrok, jego twarz od razu nabrała rumianych kolorów, a kąciki pięknych ust uniosły się do góry. Hazza podbiegł do mnie, wziął na ręcę, momentalnie rozdzielając połączone jeszcze dłonie moje i Nialla, i odbiegł od bandy z 7 metrów, krzycząc "moja!". Całe towarzyastwo (oczywiście prócz NANDOS.LOVER) wpatrywało się w nas z rozbawieniem, dopingując osiemnastolatkowi. Chłopak pochylił mnie lekko do tyłu, otwierając buzię. Gdyby to nie był ZgrywusHarry, miałabym wrażenie, że zaraz zrobi coś niestosownego.
- Wiesz, nie tylko wampiry mają kły!- powiedział dość głośno.
-Hazza, ty kawalarzu!- krzyknęłam do niego. On ciągle robił sobie jaja. Jednak ku mojemu zdziwieniu Lokers zamiast ugryżć mnie w szyję, pocałował mnie. Nie był to zwykły pocałunek. Chłopak wpił się we mnei ustami mocno, i tak też całował, jakby był to nasz ostatni pocałunek, jakbym miała zaraz mu uciec, nie pozwalajac nigdy więcej się dotknąc. Mimo swojego zaskoczenia posunięciem Harrego, nie oderwałam się od niego. Całował zajebiscie, to trzeba mu przyznać. Chłopak chyba odebrał brak protestów z mojej strony jako zachętę, bo podniósł mnie do pionu i w normalnej już pozycji kontynuował pocałunek.
Ze strony naszej paczki dobiegały chichoty, gwizdy i klaskania. Hazza oderwał się wreszcie ode mnie, po czym objął mnie ramieniem i dumny jak paw pomaszerował ze mną w stronę naszych przyjaciół. Co dziwne, w paczce ubyło jednej osoby.
- Gdzie Nialler?- spytałam Lou, który właśnie posyłał jakieś tajemnicze znaki do Hazzy.
- Powiedział, że mu niedobrze. Ale spokojnie, on tak na każde Halloween. Za to po drodze kupi pizze i resztę rzeczy na imprezę. Może my też się zwijajmy, cuksy nam się wysypują z toreb.

8 komentarzy:

  1. hahaha <3 zajebistee ;* ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, bardzo się cieszę, że Ci się podoba!:)

      Usuń
  2. Super.Fajne było z tą babcią.

    ,,Wspaniaaaale, no, dziecino, a teraz ucałuj chłopaczka w policzek, a UcałUUJ. Aparat, gdzie mój aparat? Oh, jest. No już, chyba, że cukierków nie chcecie.Skąd ty takie pomysły bierzesz dziewczyno.,,
    Bezcenne.


    ,,Hazza podbiegł do mnie, wziął na ręcę, momentalnie rozdzielając połączone jeszcze dłonie moje i Nialla, i odbiegł od bandy z 7 metrów, krzycząc "moja!".'' ten kawałek jest zajeb***.

    I like it . Zapro do mnie na http://najaranaszczesciem-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, super, że się spodobały moje wypociny:D
      szczerze mówiąc, mam tyyyyyyyyle pomysłów na dalsze rozdziały, szczerze mówiąc, to wiem nawet, jak blog się skończy i co po kolei będzie się działo:O
      i dzięki, że poświęciłaś tą chwilę na napisanie tak miłoego komentarza :)

      Usuń
  3. Płaczę... Biedny Niallek xx btw świetny pomysł I wgl xxxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha ty to już masz zaspojlerowany cały blog do końca, plus zanim dodam to dzień wcześniej nie wytrzymuję i i tak ci opowiadam co będzie.:D
      i ty się tu skupiaj na HAZZ+ANNE, a nie tam Nialler, on się tylko wkurzył :)

      Usuń
  4. Niiiiiiiaaaaaaaaaalllllllllllllllll!;D wampir- chcę to zobaczyć.:d

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabieram się za czytanie :) x
    @OfficialJullie

    OdpowiedzUsuń

ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA. Poświęcisz góra pół minutki, a mnie bardzo to ucieszy :D
Z góry dziękuję za każdy komentarz! :)